Przejdź do menu Przejdź do treści

O instytucie

Historia polonistyki

Historia polonistyki w Wyższej Szkole, obecnie Uniwersytecie Pedagogicznym, jest tak długa, jak historia Uczelni. 11 maja 1946 roku na bazie ówczesnego Pedagogium utworzono Państwową Wyższą Szkołę Pedagogiczną jako szkołę zawodową, bez uprawnień magisterskich, dającą uprawnienia do nauczania w szkołach podstawowych. Początkowo miała to być trzyletnia szkoła nieakademicka, korzystająca z kadry i urządzeń uczelni krakowskich, a dokładniej rzecz biorąc – Uniwersytetu Jagiellońskiego, z którym zresztą wtedy sąsiadowała. Koncepcja PWSP, których w następnych latach powstało jeszcze kilka w Polsce, była następująca: w stosunkowo szybkim czasie uzupełnić braki w stanie nauczycielskim, spowodowane dużymi stratami wśród inteligencji polskiej, w tym również i nauczycieli podczas II wojny światowej.

Powstanie polonistyki łączy się z powstaniem Uczelni. Początkowo nie było tu wydziałów ani kierunków, jedynie sekcje. W obrębie Sekcji Humanistycznej, kierowanej przez profesora Stanisława Pigonia, już w 1946 roku powołano do życia dwie kolejne: Polonistyczno-Historyczną oraz Polonistyczno-Estetyczną. Jak widać, polonistyka nasza od początku zmierzała w stronę wielokierunkowego kształcenia nauczycieli, którzy mieli stać się przewodnikami młodych ludzi po świecie kultury i sztuki. Tak w każdym razie myślał o roli uczelni, nauczycieli i szkoły profesor Stefan Szuman, znakomity psycholog z UJ, a jednocześnie pierwszy dyrektor PWSP i kierownik Sekcji Polonistyczno-Estetycznej. W jego przekonaniu szkoła miała wychować kompetentnego odbiorcę dzieł sztuki, dziś powiedzielibyśmy – konsumenta kultury. Sekcja ta w niedługim czasie została zlikwidowana, jednak jej idee przetrwały i dziś znów kształcimy studentów m.in. w zakresie kultury medialnej.

Proletariacko-chłopska szkoła

W roku kolejnym powstała trzecia, ciesząca się dużą popularnością, sekcja Polonistyczno-Językowa. Ci ludzie naprawdę, z pasją i przekonaniem chcieli być nauczycielami. Służba nauczycielska po wojnie, zwłaszcza w wiejskich szkołach podstawowych, wymagała od nauczycieli gruntownej znajomości języka polskiego, bo stawali wówczas przed perspektywą dość dużego odsetka analfabetów w Polsce. Mieliśmy ogromne zapóźnienia edukacyjne, wynikające z lat okupacji i nie tylko. Zawód nauczyciela wtedy nobilitował, a już przede wszystkim dzieci ze środowisk małomiasteczkowych i wiejskich. Zostać nauczycielem, to pierwszy stopień wydobycia się ze swojego środowiska, wejścia do grona inteligentów, poza tym owa profesja eksponowana była przez powojenną propagandę.

Opracowania dotyczące dziejów WSP w Krakowie wspominają o biedocie wiejskiej jako podstawowym źródle kandydatów na studentów. Nie przypominam sobie ze swoich studenckich czasów jakiejś selekcji ze względu na pochodzenie, przyznawania za pochodzenie premiowych punktów, natomiast mogę potwierdzić, że była taka tradycja, o której się w Krakowie głośno mówiło, że akurat do PWSP (od 1954 WSP) garnęła się młodzież ze środowisk niezbyt dobrze sytuowanych materialnie. To była taka trochę proletariacko-chłopska szkoła, a dość dużo studentów to dzieci z rodzin urzędniczych i nauczycielskich, które uznawały, że zdobędą zawód w ciągu 3 lat, i że może będą miały potem jakąś szansę kontynuowania studiów. Moja decyzja pójścia tu, a nie na uniwersytet, wynikała właśnie z tego, że na tym etapie mojego myślenia bardzo pragnąłem być profesorem licealnym, chciałem być kimś na wzór moich nauczycieli – Zofii Oleksówny, Marii Hebenstreit, czy Eugeniusza Pawłowskiego z I Liceum im. Jana Długosza w Nowym Sączu. To był mój horyzont ambicji zawodowych. Koniec końców stało się jednak nieco inaczej.

Magisterskie studia polonistyczne

Pierwsi dziekani Wydziału Humanistycznego Uczelni to profesorowie Stanisław Pigoń i znany językoznawca Witold Taszycki. W obrębie wydziałów istniały kierunki, między innymi filologia polska, a w 1954 roku powstały studia magisterskie. Pierwszego ich rocznika jestem absolwentem.

Jak widać, początkowo kadra naszej uczelni rekrutowała się, co było niejako naturalne, spośród pracowników Uniwersytetu Jagiellońskiego – w takim charakterze pracowali w PWSP profesorowie i docenci Szuman, Taszycki, Wyka. Drugim ważnym źródłem pozyskiwania kadry była szkoła: ze specyfiki uczelni pedagogicznej wynikało, że cennymi dla niej pracownikami byli doświadczeni, posiadający dorobek naukowy, nierzadko stopień doktorski, nauczyciele szkół średnich. Z tej grupy wyrosła w przyszłości własna kadra: jako nauczyciel pracował ówczesny doktor Wincenty Danek, dyrektor krakowskiego liceum w Podgórzu, potem pracownik Kuratorium Oświaty, polonistą szkolnym o doświadczeniu przedwojennym był Jan Nowakowski, z liceum w Nowym Sączu przyszedł mój nauczyciel, doktor Eugeniusz Pawłowski.

Profesor Danek, zostając w roku akademickim 1956/57 rektorem Uczelni, którą to funkcję pełnił przez rekordowe szesnaście lat, postawił sobie za cel sformowanie własnej kadry naukowej i uniezależnienie się od kadry uniwersyteckiej. Od początku swojej działalności rektorskiej miał przekonanie, że jeżeli WSP ma być z prawdziwego zdarzenia wyższą uczelnią zawodową, to musi się posługiwać własną kadrą naukową. To przekonanie jest nam wszystkim nadal bliskie, na tych łamach głosił je kilka lat temu uczeń Wincentego Danka, profesor Stanisław Burkot, mówiąc, iż nie ma dobrej dydaktyki bez dobrej nauki („Konspekt” 1999, nr 1). Podpis asystenta Stanisława Burkota widnieje w moim indeksie obok autografów innych pracowników, którzy wyrośli i ukształtowali się naukowo już w WSP: jest więc docent Wincenty Danek, Jan Nowakowski, Barbara Mańczakowa, która prowadziła przedmiot o nazwie współczesne życie literackie, magister Jan Zaleski, prowadzący ćwiczenia z gramatyki opisowej i magister Józefa Bodnarowska (dziś profesor Kobylińska), prowadząca ówcześnie ćwiczenia z gramatyki starosłowiańskiej.

W roku 1953 po raz pierwszy w historii Uczelni zostały utworzone katedry. Na polonistyce była to Katedra Historii Literatury Polskiej, którą kierował profesor Jan Nowakowski oraz Katedra Języka Polskiego, kierowana przez docenta Stanisława Jodłowskiego; kilka lat później, w 1958 roku, powstała Katedra Metodyki Języka Polskiego i Literatury Polskiej początkowo prowadzona przez docenta Władysława Szyszkowskiego, a od 1960 profesora Wincentego Danka. Kolejnym etapem rozwoju było powołanie w 1971 roku Instytutu Filologii Polskiej, którego pierwszym dyrektorem został Danek, po odejściu ze stanowiska rektora. Do IFP włączono dotychczasowe polonistyczne katedry, z tym, że zmieniły one nazwy na zakłady, powołano także zespół naukowy do badań nad teorią literatury. W 1975 roku powstał w obrębie IFP Zakład Bibliotekoznawstwa, który tak się rozwijał, że wreszcie usamodzielnił się i przekształcił w osobny instytut, obecny Instytut Informacji Naukowej i Bibliotekoznawstwa.

Kierunki działalności naukowej

Naukowa działalność w IFP od samego początku rozwijała się w trzech kierunkach – były to od zawsze: literaturoznawstwo, językoznawstwo i, co stanowi specyfikę naszej polonistyki, dydaktyka.

W obrębie językoznawstwa pracowali powszechnie znani za sprawą popularnego słownika ortograficznego Witold Taszycki i Stanisław Jodłowski, wybitny językoznawca Tadeusz Milewski, w pewnym momencie Uczelnia pozyskała z Nowego Sącza Eugeniusza Pawłowskiego, specjalistę zajmującego się gwarą, który oprócz tego, że był autorem publikacji naukowych, np. o gwarze podegrodzkiej czy nazwach miejscowych Sądecczyzny, był także pisarzem. Jako asystent pracowała Maria Zarębina, późniejsza inicjatorka badań logopedycznych oraz nasi absolwenci: Józefa Bodnarowska (Kobylińska), zajmująca się gramatyką historyczną, Jan Zaleski parający się językoznawstwem ogólnym, a naukowo opracowujący język A. Fredry, Maria Schabowska, która zajmowała się gramatyką języka polskiego oraz slawista Leszek Bednarczuk – kilkoro z nich już odeszło, pozostali nadal stanowią osnowę językoznawstwa w naszej uczelni. Podobnie w badaniach literaturoznawczych: nie ma już w naszym gronie pozyskanego niegdyś dla Uczelni Stanisława Sierotwińskiego, specjalizującego się przede wszystkim w życiu literackim, którego zasługą są kroniki tego życia pod okupacją hitlerowską, nie ma Wincentego Danka i Jana Nowakowskiego, znakomitych historyków literatury, z których pierwszy zajmował się powieścią historyczną, a w szczególności twórczością J.I. Kraszewskiego, drugi – literaturą Młodej Polski, dramaturgią S. Wyspiańskiego. Nie ma Mieczysławy Romankówny, która była historykiem literatury XIX wieku, są jednak jej naukowi spadkobiercy, kontynuujący badania przez nią rozpoczęte – profesor Halina Bursztyńska i profesor Tadeusz Budrewicz.

W cieniu tych wielkich nazwisk rozwijały się sylwetki młodszych pracowników, którzy przeszli wszystkie szczeble kariery naukowej w uczelni, myślę tu o Józefie Z. Białku, który realizował się w badaniu literatury dla dzieci i młodzieży – dziś ta dziedzina jest rozwijana w nieco innym kierunku przez Alicję Baluch. Profesor Białek ma jednak także na koncie parę książek na temat krytyki literackiej, zwłaszcza krytyki w okresie XX-lecia międzywojennego. Naszym absolwentem jest też Stanisław Burkot, którego zainteresowania zmieniały się, ciągle rozwijały. Najpierw, zgodnie z zainteresowaniami swojego mistrza, Wincentego Danka, zajmował się przede wszystkim twórczością Kraszewskiego, potem literaturą krajową, nurtem chłopskim, w ostatnim okresie literaturą najnowszą, współczesną – nie tylko twórczością Mirona Białoszewskiego czy Tadeusza Różewicza, ale i Manueli Gretkowskiej; sam profesor nazywa swoją metodę pracy naukowej płodozmianem. Wreszcie i ja byłem asystentem na polonistyce, moje zainteresowania najpierw wiązały się z literaturą Młodej Polski, dorobkiem Władysława Orkana, a później dotyczyły twórczości prozatorskiej Zbigniewa Uniłowskiego i krytyki literackiej w okresie XX-lecia międzywojennego uprawianej m.in. przez Stefana Kołaczkowskiego i Leona Piwińskiego.

Dość mocną tradycję miała literatura staropolska – jednym z pierwszych staropolan był profesor Jan Zaremba, zajmujący się twórczością m.in. Wacława Potockiego. Z kolei Jan Okoń został początkowo pozyskany z Biblioteki Jagiellońskiej na kierownika Zakładu Bibliotekoznawstwa, a później kierownika Zakładu Literatury Staropolskiej. Jego badania kontynuuje Roman Mazurkiewicz, zajmujący się średniowieczną pieśnią maryjną.

Najsłabiej, i ciągle jest naszą piętą achillesową, rozwijała się teoria literatury. Mam nadzieję, że po powołaniu Katedry Teorii Literatury i po pozyskaniu z UJ profesora Adama Kulawika teoria literatury i poetyka będą równie mocne, jak pozostałe dziedziny badań.

Dydaktyka

Trzecim, jak już podkreślałem, specyficznym dla naszej uczelni ośrodkiem badań polonistycznych jest metodyka nauczania literatury i języka polskiego. Oprócz nestorów tej dyscypliny, jakimi byli Władysław Szyszkowski i Jan Kulpa, którzy byli jeszcze moimi nauczycielami, trzeba wymienić innego ich ucznia, obecnego kierownika katedry, Zenona Urygę. Przez lata pracowali u nas Jan Polakowski, Zenon Jagoda, Anna Dyduch, pracują nadal m.in. Maria Jędrychowska, Barbara Dyduch, Zofia Budrewicz. Specyfika polonistyki w Akademii Pedagogicznej i jej odrębność od uniwersyteckiej to pytanie zasadnicze w związku z tym, że w Krakowie są dwie polonistyki – uniwersytecka i specyficzna polonistyka Akademii Pedagogicznej, ukształtowana przez profil Uczelni. Oczywiście nie jest to wyjątek, od lat funkcjonują dwie polonistyki w Lublinie (UMCS, KUL), a także od kilku lat w różnych miastach w Polsce, tam gdzie powstają prywatne szkoły humanistyczne lub państwowe wyższe szkoły zawodowe. Dawna WSP, w tym i polonistyka, przez lata – myślę tu o latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych – żyła w pewnym zagrożeniu, ponieważ istniały dość silne tendencje aneksji Uczelni do uniwersytetu. Wtedy pojawiało się pytanie: po co dwie polonistyki, dwie historie, dwie geografie? W tym kontekście polonistyka w WSP starała się określić, tak budować swój profil, aby nie było to jedynie proste dublowanie tego, co się dzieje na UJ. Przez lata głównym atutem naszej polonistyki był fakt, że jej podstawowym i jedynym celem jest kształcenie nauczycieli dla wszystkich typów szkół. To rzutowało na rozwój metodyki, a więc bloku przedmiotów, których zadaniem było przygotowanie nauczyciela do pracy dydaktycznej, ale także wychowawczej. Prowadziło to do poważnego rozwoju katedry metodyki, do jej rozbudowy do około dwudziestu pracowników. W wyniku tych zabiegów Katedra Dydaktyki Literatury i Języka Polskiego w Akademii Pedagogicznej jest na pewno katedrą najsilniejszą w tej dziedzinie w całej Polsce. Wyraża się to nie tylko w ilości pracowników, ale także i w tym, że w naszym instytucie, w zespole pod kierownictwem Agnieszki Kłakówny zrodził się nowoczesny cykl podręczników do nauczania języka polskiego „To lubię!”, który funkcjonuje na rynku pełne 10 lat i obejmuje program od 4 klasy szkoły podstawowej do końca szkoły średniej (w tym roku zespół kończy pracę nad ostatnią klasą liceum). Jest to jedyny taki przypadek w Polsce, że uczeń, który w 4 klasie szkoły podstawowej rozpoczął kształcenie z „To lubię!”, ma szansę swoją polonistyczną edukację doprowadzić w tym cyklu aż do matury. Ten efekt udało się uzyskać dzięki dużemu doświadczeniu pedagogicznemu autorów – pracowników tej katedry oraz korzystaniu przy tworzeniu podręczników z pomocy wybitnych, czynnych nauczycieli. „To lubię!” prezentuje wyraźną koncepcję metodyczną nakierowaną na rozumienie tej wielości znaków, która jest domeną współczesnego świata. Sądzimy przy tym, że nauczyciel musi być przygotowany do pracy w zreformowanej szkole. Autorzy i sympatycy pracujący w Instytucie Filologii Polskiej wykorzystują tę koncepcję i swoje doświadczenia z podręcznikiem nie tylko podczas wykładów monograficznych i seminariów, ale także w codziennej pracy dydaktycznej. Stąd między innymi tak duże przeobrażenia studiów i wprowadzenie nowych specjalizacji polonistycznych w ostatnich latach. Katedra Metodyki nie zrywa z tradycją, przeciwnie – nawiązuje do niej część pracowników zajmująca się przeszłością i bibliografią dydaktyki.

Nasze kontakty

Poza metodyką zmieniło się kilka innych rzeczy w IFP. Powrócono do tradycji organizowania konferencji naukowych (w tym roku odbyła się IV konferencja we wsi Maniowy), integrujących doświadczonych pracowników naukowych, młodszych pracowników i doktorantów, w ubiegłych latach zapraszano także studentów. Plonem konferencji jest zawsze książka referatów. Zorganizowaliśmy w ostatnich latach także inne konferencje: co dwa lata odbywa się Jesienna Szkoła Dydaktyków Literatury i Języka (w 2003 roku – XI), były sesje o życiu i twórczości Kornela Filipowicza, o świecie Michała Bałuckiego, a ostatnio, w ramach Roku K.I. Gałczyńskiego ogromna konferencja poświęcona jego dziełu i życiu. Historycy literatury XIX wieku zorganizowali w terenie konferencje o Elizie Orzeszkowej i Marii Konopnickiej.

Żywe są kontakty międzynarodowe z Kresami Wschodnimi: Wilnem i Grodnem. Od lat istnieje wymiana pracowników, organizujemy wspólne konferencje, studenci z Litwy przyjeżdżają do nas na półroczne stypendia. Kresy interesują nas nie tylko ze względu na fakt, że kilkoro pracowników ma takie zainteresowania badawcze, ale także dlatego, że tamtejsze polonistyki bardzo potrzebują wsparcia. A my to wsparcie możemy dać. Powoli nawiązujemy istniejące niegdyś kontakty naukowe z Ukrainą, Rosją, Słowacją, Czechami. Corocznie organizujemy kurs metodyczny dla nauczycieli języka polskiego z zagranicy. Poza tym nie ma zbyt intensywnych kontaktów z Zachodem, może prócz Wolnego Uniwersytetu w Brukseli, z profesorem Alainem van Crugtenem i Marianem Pankowskim. Póki co, nie wydajemy międzynarodowych suplementów do dyplomu i nie ma wśród naszych studentów wielkiego zainteresowania programami w rodzaju Socrates-Erasmus. Raczej skupiamy się na przemianach wewnętrznych. Nasze osiągnięcia to np. aktywizacja studentów, o co na tych łamach apelował profesor Zenon Uryga („Konspekt” 2000, nr 2).

Reaktywowano Studenckie Koło Naukowe. Staramy się rozbudzać potencjał tkwiący w studentach: Koło zorganizowało w ostatnich latach dwie ogólnopolskie studenckie sesje naukowe, działa w nim kilka sekcji, m.in. twórczości oryginalnej, studenci współpracują z klubem „Bakałarz”, gdzie odbywają się wieczory autorskie, konkursy poezji i prozy, recytatorskie itp. Wśród laureatów są często studenci polonistyki. Z kolei dziennikarskie aspiracje owocują studenckimi gazetkami. Wyraźnie widać, jak rozbudzone są apetyty studentów. I to uważam za zjawisko pozytywne.

Świat się zmienia, a my z nim

Zaszły ostatnio zmiany w procesie dydaktycznym: świadomi przeobrażeń na rynku pracy, kurczącego się zapotrzebowania na nauczycieli i coraz mniejszej liczby uczniów wprowadziliśmy oprócz podstawowej specjalizacji nauczycielskiej dodatkowe specjalizacje, zarówno w trybie dziennym, jak i zaocznym. Mianowicie: na studiach zaocznych funkcjonuje także specjalizacja edytorstwo i komunikacja medialna, a od roku akademickiego 2003/2004 mamy po cztery specjalizacje: nauczycielską, logopedyczną, edytorstwo z komunikacją medialną oraz całkiem nowe studia o nazwie komunikacja społeczna. Te ostatnie przygotowują do pracy w biurach, instytucjach, na stanowiskach sekretarzy i asystentów. Zdajemy sobie sprawę, że po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej zapotrzebowanie na kompetentnych pracowników administracji wzrośnie znacznie. Na studia zaoczne w tym kierunku przychodzą ci, którzy już pracują. Specjalizacja logopedyczna powstała na bazie doświadczeń Studium Logopedycznego od lat istniejącego przy IFP, a prowadzonego przez pracowników Katedry Logopedii i Lingwistyki Edukacyjnej pod kierunkiem profesora Jana Ożdżyńskiego oraz w odpowiedzi na sygnalizowane przez nauczycieli coraz większe problemy dyslektyczne i dysgraficzne uczniów. Komunikacja medialna raczej nie przygotowuje dziennikarzy – to czyni nadal znakomicie Studium Dziennikarskie – natomiast kształci absolwentów na potrzeby rynku wydawniczego.

Mimo tych przemian jesteśmy nadal skupieni na kształceniu nauczycieli – ponad połowa studentów jest na kierunku nauczycielskim. Nie tracimy ich z oczu. Właściwie wszystkie specjalizacje cieszą się popularnością: na 180 miejsc przyszło w tym roku 800 kandydatów, na wszystkie specjalizacje startowało mniej więcej po równo kandydatów, bez deficytów, bez dysproporcji. Pojawiło się za to zjawisko nowe: wielu studentów, którzy wybrali daną specjalizację, pyta, czy nie może równolegle studiować na drugiej. Na razie takiej możliwości nie ma: dla chętnych są studia fakultatywne i podyplomowe.

Trudno przewidzieć dalsze zmiany w IFP. Poniekąd żyjemy w zawieszeniu, uzależnieni od decyzji centralnych, czekamy na nową Ustawę o Szkolnictwie Wyższym. Jeśli mogę się pokusić o futurologiczną przepowiednię, to wyobrażam sobie, że kolejne lata przyniosą dalszą weryfikację systemu kształcenia. My na pewno zmieniliśmy już trochę nachylenie – nowością w kształceniu jest edukacja medialna, istnieje cały zespół osób specjalizujących się w mediach, zbudowaliśmy nowocześnie wyposażoną pracownię multimedialną, będziemy się starać o nową pracownię komputerową, w wakacje poddamy „liftingowi” korytarz – także i w ten sposób zmieniamy swoje oblicze. Nasze zainteresowania nadal skupiają się wokół kilku osi: literatury, języka i dydaktyki, jednak w każdym z tych kierunków wyrastają osobowości, których przygotowanie pozwala na pełnoprawne zatrudnienie ich na innych kierunkach, część pracowników zapewne przekwalifikuje się lub dokształci – tak trzeba. Świat się zmienia, a my z nim.

prof. zw. dr hab. Bolesław Faron

Spisała Magdalena Roszczynialska

 

O nas w mediach

Dziennik Polski – Poszerzanie przestrzeni wspólnoty (wywiad z pracownikami IFP)
KONSPEKT – Wywiad z prof. Zenonem Urygą
KONSPEKT – Wywiad z prof. Bolesławem Faronem

Archiwa